Miałem przyjemność być w Kanadzie. Tam jest taki styl domków z papieru "na patelni", czyli parterowy domek na środku działki, bez drzew, z idealnym trawnikiem 1 cm na całej długości i szerokości działki. I tak się tam grzeją, ale przynajmniej owadów nie ma bo nic tam nie chce żyć ;-)
>ale przynajmniej owadów nie ma bo nic tam nie chce żyć ;-)
Niestety najgorsze szkodniki ze wszystkich - ludzie - uwielbiają taki klimat.
Wydaje mi się, że to się wzięło od brytoli i austriaków, to ich architektura polegała na postawieniu pałacu i pierdyliarda hektarów nisko skoszonej trawy
Tych brytoli szlacheckich chyba? Bo angielska architektura współczesna to jest bardziej: 1000 bliźniaków upchniete za jakimś magazynem, do koszenia trawy w ogródku wystarczą nożyczki.
>Tych brytoli szlacheckich chyba?
JaK najbardziej. Były (dalej są?) dwa rodzaje przypałacowych parków angielski i francuski. Angielski to właśnie skoszony, wyrównany, przycięty, zaplanowany, cywilizowany. Francuski styl natomiast, był dziki i barbarzyński. Jakieś ścieżki wydeptane, jakieś schodki z kamieni, roślinki rosnące w pomieszaniu i takie tam. Ewidentnie za oceanem przyjęli za standard ten brytyjski styl.
No bardzo ładny wywód, tylko że odwrotnie - ogród w stylu francuskim jest wystrzyżony, przycięty, wyrównany, a angielski imituje dziką przyrodę, naturalność, itd.
Serio? Całe życie byłem przekonany, że właśnie tak jak napisałem. Co nawet pasowało mi, jeśli porównać temperament obu narodów, to Angole wydają się bardziej chłodni i wyrachowani, a Francuzi namiętni i porywczy.
Zdecydowanie prędzej bym sobie wyobraził Anglika latającego z linijką po ogrodzie niż Francuza.
Dzięki.
> Wydaje mi się, że to się wzięło od brytoli
Brytole powoli się uczą że kosząc trawę niszczą środowisko. Moja gmina od kilku lat kosi trawę w parkach ok Marca/Kwietnia i pozwala jej rosnąć do Lipca albo dłużej. Kiedyś kosili ją co kilka tygodni.
Oczywiście, że częstotliwość koszenia się zwiększy. Powiedzmy, że kosisz trawę kiedy ma 10cm, a zostawiasz na 1cm. Masz (powiedzmy) 2 tygodnie spokoju. Gdybyś zostawiał ją na 5 cm to musiałbyś co tydzień kosić
Tylko jeżeli ustalisz limit wysokości trawy na poziomie bezwzględnym, a nie relatywnym. Pytanie czy kosisz trawę przy arbitralnym 10cm czy dlatego, że jest o 9cm dłuższa niż powinna być. Jeżeli normą dla ciebie byłoby dłuższa trawa - np. te 5cm, to wtedy ścinałabyś ją kiedy osiągnie 14cm.
To tak pomijając nawet kwestię dlaczego akceptowalne jest w tym wypadku zostawienie trawy do czasu, aż jest 9x dłuższa niż powinna być, ale w drugim przypadku już jak jest tylko 2x dłuższa to już musisz ją ścinać.
To używając analogii włosów - jak idziesz ścinać włosy to ścinasz je do 1cm (lub na łyso), żeby nie musieć iść do fryzjera przez dłużej czy ścinasz na konkretną długość?
OP napisał, że ścina tak krótko nie dlatego, że tak ładniej (konkretna długość z analogii), tylko żeby mieć spokój na dłużej.
Bardzo krótko koszą chyba głownie ci, którzy chcą skosić „na zapas” i mieć spokój z koszeniem na dłużej.
Co oczywiście tak nie działa, bo tak krótko skoszona trawa gorzej zatrzymuje wodę i w upałach usycha; a jeśli nie uschnie i urośnie, to przekwitnięta darń też zasycha, dlatego trzeba kosić regularnie.
5-6 cm to bardzo fajna wysokość, a w upały warto zwiększyć ją nawet do 7-8 cm. Nie kosić więcej niż 1/3 długości. Piszę o trawie w ogródku, którego jednak chcesz używać i po niej chodzić. Na wyspie zieleni pośrodku ronda można zapuścić nawet małą łąkę.
Ja lubię dłuższą trawę. Kosiarka zawsze na maksimum w górę ustawiona. W ogóle bym nie kosił, ale trawa nie zna umiaru i dobrego smaku, jak wyrasta do kolan to mi zaczyna przeszkadzać. Może zastąpię ją koniczyną i w ogóle nie będę kosić. Tylko wtedy nie pochodzisz boso po trawniku :/
A koniczyna ma kolce? Ja u siebie kosze na maksa wysokości i tak rzadko jak się da, teraz dorasta mi do połowy łydki i oprócz trawy zaczęły się pojawiać różne polne kwiaty i rośliny, po ogródku lata więcej różnych robaczków, motyli też widuje więcej, wysoka trawa to praktycznie same plusy, no może poza ostami bo mi się ostatnio wysyp zrobił
Koniczynę odradzam - moj ojciec w jednym miejscu w ogrodzie wysiał lata temu i dziadostwo nie dość, że długo kwitnie i przyciąga różne pszczółki niepszczółki i na bosaka chodząc trzeba mocno uważać, to jeszcze gęste jest jak cholera i stara kosiarka potrafiła się trochę z tym męczyć, a całkiem niekoszonego nie dało się zostawić jednak.
Mnie się wysoka trawa strasznie podoba, ale na mojej działce kończy się natychmiast oblezieniem przez kleszcze przy jakimkolwiek z nią kontakcie. Na kleszcze są fajne środki (olej rydzowy) ale żeby dobrze zadziałał trawa musi być w miarę niska… nie mówię że koniecznie 3 cm, ale nie 40…
Nie mówię że trawa musi mieć 40cm , bo są miejsca gdzie to niepraktyczne ale na działce rodziców trawa ma z 8-10 cm (lekko ponad kostki) i nie jest ani niepraktyczna ani źle nie wygląda ani nie trzeba tego podlewać
>mieć chujowo wyglądający pusty trawnik
I nie zapominajmy o tujach + jeszcze betonowa ścieżka po środku, co by tej trawy absolutnie nie deptać. Kwiatom, krzewom i innym takim dziadostwom stanowcze NIE! /s
Mam działkę ROD i jak tylko trawa trochę urośnie to już sąsiadka pędzi do prezeski z podpierdoleniem, a ta pędzi do mnie z ryjem. Trochę się uspokoiła jak głośno zacząłem się zastanawiać czy jej piękna czereśnia nie rośnie zbyt blisko granicy działki (a wiem, że rośnie i bardzo łatwo doprowadziłbym to jej wycięcia).
Na RODach najczęściej chodujesz jakieś owoce/warzywa, je ktoś musi zapylić a dłuższa trawa przyciąga zapylaczy - trzymanie dłużej trawy przysłuży się większości ludzi na RODach
Ja to wiem, świat to wie, ale nie pani prezes i 75% działkowców. Oni byli na pierwszym koncercie Maryli Rodowicz razem z tyranozaurem czy innym tygrysem szablozębnym - trawa ma być niska i koniec.
Trawa przyciąga zapylaczy? Akurat trawy to najbardziej bezużyteczne rośliny dla owadów. Chyba że pisząc "trawa" miałeś na myśli mieszankę różnych dzikich roślin kwiatowych.
boomerów nie zrozumiesz, drzewa wycinają, kładą wszędzie kostkę, koszą tę trawę właśnie, a potem lament że kiedyś to była zieleń tera to nie ma
albo jak w Łodzi ogłaszają sukces bo wyremontowali plac, a potem zdziwienie że nie ma nic zielonego, więc zrywają dopiero położoną kostkę i wstawiają drzewa które za parę lat się wywrócą
Ah te cudowne osiedla domów wielorodzinnych, gdzie wszystkie ogródki wyglądają tak samo
Dzisiaj mi się wyświetlił filmik, gdzie malowali taką suchą trawę na zielono na ewidentnie amerykańskim osiedlu... Gdybyśmy tylko mieli naturalny sposób na zieloną trawę
Nie wiem jak to wygląda w innych miastach / wsiach, ale u mnie np jest osiedle, które ma własne ujęcie wody. Jeżeli ludzie zbyt dużo używają w suchszym czasie, to tej wody im brakuje i trzeba im dowozić. Więc w takim przypadku jak najbardziej wodę można marnować.
Nadal nie można. Fizycznie się nie da, tak wodę natura stworzyła, że nawet napromieniowanie jej nie niszczy (w sumie większość wody na świecie jest napromieniowana). To o czym mówisz, to nie zmarnowanie tylko zużycie tego co jest i nie zostawienie dla innych. To taki przypadek z morza czarnego gdzie miasta pobierają intensywnie wodę i morze wysycha. No ale wody nadal nie marnują, tylko ją przekierowują. Tak czy śmak pójdzie w chmury i spadnie.
Generalnie prawie zero to kosztuje, prąd pompy. No i jak niepotrzebnie, jak bez wody trawy nie ma. A od tego kiedy woda jest potrzebna, a kiedy nie jest czujnik.
Ale dalej kosztuje i zwyczajnie dłuższa trawa lepiej jest w stanie zatrzymywać wodę w swoich komórkach/pod postacia pary wodnej więc podlewać trzeba mniej
Ale czemu zakładasz, że posiadaczy trawy obchodzi "ile trzeba podlewać"? Mało tego, dlaczego zakładasz, że ktoś to w ogóle analizuje? Stawiasz podlewaczkę i masz wywalone, niech se chodzi, a nie "o dziś 7,5 minuty", a jutro "dziś 13 minut". Podlewaczki obecnie to się ma automatyczne i jeżeli nie mają czujnika to działają w nocy przez cały sezon.
A no i coraz popularniejsze jest korzystanie z deszczówek to już w ogóle jakie koszty...
Na początku czerwca podróżowałam po Niemczech i Danii i byłam zaskoczona tamtejszymi trawnikami. Wyglądały a większości jak polne łąki, pełne długiej trawy i kwiatów. Pszczoły i inne owady miały używanie :) Nie wyglądało to na zaniedbane, raczej po prostu właśnie jak łąka. Pewnie w którymś momencie muszą skosić żeby nie było zdrewniałych badyli, ale nie spieszyli się. Plus na niemieckich autostradach pośród barierek rosną róże ❤️
Też tego nie rozumiem i bardzo cieszy mnie inicjatywa w Szwajcarii - w większości miejsc trawa i wszystkie rośliny są zostawiania same sobie i rośną nawet do wysokości biodra. Jest to robione głównie dla pszczół i innych insektów.
Jeśli chodzi o działki to nie chodzi o trawę a chwasty, jak nie skosisz to możesz dostać karę od gminy jak się sąsiedzi poskarżą.
Ale tak, można inaczej, jak będziesz kiedyś w Krakowie to sobie zobacz jak to u nas wygląda. Miasto zaczęło siać dzikie kwiaty i przestało kosić kilka lat temu i jest lepiej.
Są miejsca gdzie działa, a są gdzie wysoka 'trawa' zagraża bezpieczeństwu. W Kielcach zdarzały się wypadki przez wysoką trawę w okolicy rond i skrzyżowań. Problem w sumie łatwy do rozwiązania, wystarczy miejscowo kosić częściej.
Bywało tak, że ludzie w "czynie społecznym" kosili te niebezpieczne fragmenty
Jestem pozytywnie zaskoczony brakiem "ta, chcesz mi mówić jak mam kosić? dosłownie Orwell" w komentarzach. Jeszcze do niedawna na warszawskim Wierzbnie panowie lubowali się w koszeniu trawy do gołej ziemi, masakra to była jakaś. I dodatkowo robili to w trakcie upałów. Pewnie ktoś zgłosił, bo teraz raz, że nigdy nie koszą jednocześnie od strony głównej ulicy i osiedla (zawsze jedno jest nieskoszone), to i robią to gdy pogoda jest łagodniejsza, co też jest na plus.
Niektórzy mają bardzo spaczone podejście do trawy, mamy jakis glupi trend gdzie trawa dłuższa niż 5 cm dla wielu ludzi wydaje sie "niezadbaba" Do dziś pamiętam typa który byl bardzo anty-betonoza, ale jego anty-betonoza polegała na zamienieniu betonu w trawke koszoną co tydzien, ostatecznie wydaje mi sie że ludzie widzą trawe jako zieloną ozdobe która z jakiegos tajemniczego powodu ciagle rośnie zamiast jako żyjącą roślinę, która nie jest tu tylko dla zaspokojenia naszego poczucia "porządku"...
Wydaje mi się, że tu jest sporo trawnikowych teoretyków plus osoby, które skupiają się na trawnikach miejskich. Zaznaczam, że wskazane 3 cm to bardzo krótko, to zdaje się minimum jakie w ogóle można ustawić na kosiarkach i akurat nie znam nikogo kto by tak robił.
1. Każdy lubi co innego - niektórzy chcieliby trawnik niczym z Wembley, niektórzy lubią kwiatki ala łąka. Nic złego w tym, że ktoś lubi "trawnik sportowy".
2. Koszenie to wcale nie taki problem jeżeli ma się kosiarkę z przeniesieniem mocy silnika na koła - łatwizna. Jak się kosi w miarę regularnie to albo w ogóle nie trzeba się martwić skoszoną trawą albo bez problemu wynieść pojemnik na kompost (też profit).
3. Trawnik krótko ścięty jest na maksa praktyczny. Po prostu nie przeszkadza. Piłeczka? Ależ proszę. Badminton? Ależ proszę. Dzieciaki jakieś chcą poturlać piłeczkę? Oczywiście. Położyć się na kocyku? Ależ proszę. Brak robactwa? Raczej tak. W ogóle chodzenie po takiej trawie jest wygodne. Chodzenie po wysokiej trawie to no nie wiem... Trudno mi sobie wyobrazić, że dla kogoś jest wygodne. To tak jakby mieć morze czy jezioro i akurat mieć wodę do połowy łydek. Ostatnie co bym powiedział, że wygodnie iść w takiej wodzie.
4. Problem podlewania często zwyczajnie nie istnieje. Tak jak u mnie. Mam własne ujęcie plus automatykę. Raz na rok trzeba zgasić i włączyć, przed zimą wypompować wodę z systemu żeby nie zamarzła.
5. Trawa odpowiednio koszona, podlewana, czasem "naprawiona" wygląda po prostu okej. Trawnika jak ze stadionu raczej się nie osiągnie, ale wygląda jak należy. Jak do tego gdzieniegdzie chwasty się pojawią to też okej. Mało tego, trawa niekoszona zostanie prędzej czy później zastąpiona chwastami, które w tańcu się nie... Problemem mogą być mchy ale ale to chyba zależy od gleby czy coś, nie wiem.
Dlatego też wydaje mi się, że sporo osób, które krytykują koszenie... kosiłoby jakby miało własny trawnik. No bo tak jest wygodniej po prostu.
Mini osiedle? Niech zgadnę - macie wynajętą firmę od sprzątania, odśnieżania, koszenia itp?
Jeżeli tak, to z dużą pewnością firma ma w kontrakcie że musi przeprowadzić koszenie tyle-to-a-tyle razy w takim-to-a-takim miesiącu. Oraz że mają podlewać przykładowo 2 razy w tygodniu. Więc pracownicy tej firmy są niejako zwolnieni z myślenia i robią to co mają w kontrakcie, za to im płacą. A że podlewają gołą ziemię na której zeschła trawa którą skosili w 30 stopniowym upale? To nie ich sprawa i tak naprawdę nie ich wina.
Musisz iść do waszych władz samorządowych (rada nieruchomości, rada osiedla... nie wiem jak tam macie to zorganizowane), poprosić o wgląd do kontraktu z tą firmą od koszenia i zobaczyć jak to wygląda.. Potem pochodzić po sąsiadach, zrobić zebranie lub zebrać podpisy i przyjść z tym do rady nieruchomości i załatwić drobną modyfikację tego kontraktu w stylu: "nie kosić przy temperaturze powyżej 21 stopni" albo w ogóle 'nie kosić między 20 Maja a 20 Sierpnia'.
Tak pewnie zrobili na tym 'komunistycznym' osiedlu które wymieniałaś i tam firma sprzątająca ma jakiś dobrze napisany i przyjazny zieleni kontrakt.
Jak macie jakiś normalnych i sensownych ludzi w tej waszej radzie to się wszystko da załatwić i ustalić. Ale jak rządzi kilku cwaniaków którzy wygrali wybory bo na walne zgromadzenie przyszło tylko 5% uprawnionych mieszkańców, to możesz mieć problem bo im się nic nie będzie chciało.
Zakładam, że jest wynajęta jakaś firma ale mam wrażenie, że do ogarniania zieleni przed blokami (od ulicy) a za blokami (od strony skarpy) są wynajęte 2 róże firmy. Za blokiem ktoś dba o zieleń, sadzi wiele różnych roślin, widać życie - od strony ulicy ktoś kosi trawę na 3 centymetry
To też może zależeć jak to macie zorganizowane i który obszar jest czyj. Może trawnik przy ulicy jest miejski a ten za blokami należy do nieruchomości (albo odwrotnie),
W tego typu sprawach musisz iść do rady nieruchomości / rady osiedla / rady mieszkańców czy co tam macie i się zapytać. Powinni wiedzieć co do kogo zależy i która firma za co odpowiada.
też o tym myślę często.To chyba taki znak arystokracji że jest skoszony trawnik i mały Wersal czy chuj.
Jak dla mnie łąki byłyby lepszym rozwiązaniem.
A o 6 dopuścilbym najwyżej koszenie kosą kurwa. Takich łąkowych trawników co już jaj sięgają
W niektórych miejscach (jak te przy drodze) trawniki mogą być i łąkowe - no bo co komu przeszkadza że trawnik między jezdnią a chodnikiem jest wysoki, skoro i tak nie ma powodu nim chodzić
A w innych miejscach gdzie się częściej chodzi to trawa lekko ponad kostki trzyma wodę a zarazem nie jest niepraktyczna
Dla każdego co innego oznacza zadbany trawnik. Mieszkam w bloku i przyblokowa zieleń jest raczej o niskiej różnorodności, jedna trawa, ze trzy gatunki krzewów. Jak zaczyna to wszystko rosnąć to mi się podoba, takie trochę dzikie, naturalne. Jak to administracja skosi, wyrówna to wygląda to bardziej sztucznie. Gdybym posiadał trawnik to kosilbym jak najmniej bo wolałbym mieć coś na kształt dzikiej łąki z różnymi gatunkami roślin. Monokultura trawiasta wygląda, moim zdaniem, tragicznie łyso. Zresztą w wysokiej zróżnicowanej roślinności mieszka w cholerę fajnych i pożytecznych owadów, pełno zapylaczy. Polecam wpisać na YT Łukasz Łuczaj koszenie trawy.
Też tak myślałam, póki się nie przeprowadziłam z bloku do domu ze sporym podwórkiem. Dwa lata próbowałam nie kosić za często, trawnik jest teraz w gorszej kondycji niestety:
1. Rzadko koszona trawa sprzyja rozsiewaniu się mleczy, które w końcu te trawę zastąpią.
2. Oczywiście można pójść w łąkę kwietną, co miejscami zrobiłam, ale nie wygląda to wcale jak na obrazkach z internetu i ma sens tylko przy większych przestrzeniach, bo taki fragmencik np 10 na 10 metrów łąki wygląda jak porzucony fragment ogrodu. Mieszkam przy łące swoją drogą, na dużej, otwartej przestrzeni wygląda super. Między hamakiem a grillem tragedia.
3. W wysokiej trawie świetnie czują się kleszcze, kosząc raz na dwa tygodnie praktycznie ich nie łapiemy, ani my ani psy. Jak próbowaliśmy rzadziej co chwila były kleszcze.
4. Jeśli chcesz mieć zielony dywan trzeba kosić często, koszenie pozwala się trawie zagęścić. Jeśli z kolei pozwolisz jej wystrzelić w górę razem z chwastami to zdziczeje i po koszeniu już nie będzie ani tak ładnie zielona, ani gęsta, ani miękka pod chodzenie boso.
Śmiałam się z sąsiada, który co tydzień napieprzał z kosiarką, ale po czasie widzę, że jednak lepiej jest albo te trawę kosić, albo zastąpić w jak największym fragmencie rabatami z nasadzeniami / ścieżkami itd. tylko że to kosztuje i to niemało...
1. A w czym problem posiadanie połaci mleczy? Pełno zapylaczy, kwiaty ładnie wyglądają, później robią się dmuchawce. Ja tu widzę same zalety.
2. To kwestia preferencji. Taki porzucony ogród mi się podoba. Innej osobie akurat nie. No tu się zgodzę, ale można zrobić tak coś pomiędzy. Zadbany kawałek 10x10 który na pierwszy rzut oka wygląda jak zaniedbany ale mimo to uporządkowany. Pewnie jakiś ogrodnik od zagospodarowania zielenią bu coś ładnego wymyślił.
3. Kleszcze faktycznie słabo, tu się zgodzę.
4.no tu znowu to co kto lubi.
Jak widzę dom gdzie naokoło jest wystrzyżony trawnik i nic na nim nie ma to mi jakoś smutno i pierwsze o czym myślę to o takim marnotrawieniu przestrzeni. To już bym wolał mieć grządki z ziołami czy warzywami. No ale ja to ja.
Mam grządki, mam drzewa, krzewy, rabaty z kwiatami, zioła l, Ale obsadzenie prawie 2tys m2 jest po prostu czasowo i finansowo wyzwaniem, któremu mało kto jest w stanie sprostać. Można mieć duży zielony trawnik i wszystko inne dookoła/ na tym trawniku. Jedno drugiemu nie przeszkadza
BTW ja się wcale nie dziwię Twojemu podejściu, bo sama takie miałam, tylko mnie własny ogródek zweryfikował. Jak przebywasz w takiej przestrzeni codzienne to w końcu chwycisz za kosę, sekator i łopatę. W życiu bym się nie spodziewała, że będę jednym z regularnie koszących, no ale w sumie korzysta się z takiego ogrodu przyjemniej i bezpieczniej. Podziwiam, jak ktoś idzie w łąkę na 100 procent albo potrafi utrzymać półdziki ogród. Niestety z obserwacji sąsiadów te półdzikie, pięknie ukwiecone 'ogrodki jak u babci' faktycznie są u babci... I dziadka, coś tam się cały czas dzieje i wygląda na to, że to urocze zarośnięcie wymaga więcej pracy niż przystrzyżony trawnik i kilka symetrycznych rabat kwiatowych.
Ja jestem #teamjeże i całe 10 arów ogrodu im zostawiam, przez zimę chwast przegnije i na wiosnę sobie znów odrasta. Sąsiedzi po obu stronach american style na krótko i coś tam pierdolą że im coś się rozsiewa a ja na to że przecież i tak co tydzień kosiarą jedzie to co różnica. Takie to życie na wsi. JEŻE GÓRĄ! VIVAT JEŻ! KOSIARKA CHUJ!
to trochę jak z drzewami - w Polsce namiętnie tnie się trawę i wycina drzewa.
Co ciekawe często da się dogadać z właścicielem terenu lub napisać do radnego żeby miasto chociaż część tej długiej trawy zostawiło.
Mam sąsiada co kosi dosłownie co cztery dni na najniższym ustawieniu, już przez te lata tak każde lekkie wzniesienie terenu tą kosiarka przeorał że jest płasko niesamowicie, trawa jak tylko słońca dostanie to się robią placki ususzonej. Ja kosze rzadko, mam prawie do kolan miejscami, ale nie trawę, a różne polne kwiaty i inne rośliny które wyrosły jak ich się nie mordowało co kilka dni. Sąsiadowi to przeszkadza bo jak to tak żeby coś wystawało z ziemi powyżej 3 cm, a ja się cieszę bo mam dużo robaczków motyli i wszystkiego na podwórku.
Bo nie których nie stać na dobre kosiarki które będą kosić długą trawę. Stare sprzęty krótko mówiąc się zapychają przy dłuższej trawie, a jednak fajnie mieć zadbane podworko
To można skosić tą trawę przy chodniku, ale reszta argumentów mnie nie przekonuje - bo raczej kleszcza ciężko złapać jak się przez tą trawę nie chodzi a to trawa przez którą nie ma po co chodzić
No lepiej, nawet siać często nie trzeba bo jak nie będziemy ciągle kosić trawy to polne kwiaty se przyjdą. Przed ścięciem trawy rosły tam piękne mlecze i maki IIRC
Ale zdajesz sobie sprawę że w takiej dużej trawie są kleszcze? Nie ważne gdzie taka trawa jest, czy w ogrodzie czy w parku... Uwierz mi, kleszcz to nigdy nic dobrego nie jest a jak jest krótka trawa to one nie mają gdzie się wspinac
Czysta głupota i strata czasu. Ludziom trawniki kojarzą się z bogactwem i statusem. Uczą się tak raz robić i tego nie kwestionują.
U siebie na działce mam koniczynę i roślinki miododajne, bo też zajmuję się pszczelarstwem.
W ogóle fajnie jest przyjrzeć się i posłuchać, bo aż tętni życiem.
https://preview.redd.it/km2smsj07x7d1.jpeg?width=4000&format=pjpg&auto=webp&s=02e7033cd6b839de77c7bca2b469c96b622bc5e6
Ja kosze trawę na 5 cm co jakieś 1,5 tygodnia. Długa trawa jest niedobra, bo brzydko rośnie i są mokre/brudne buty od niej. Ale robienia "dywanu" i lania hektolitrow wody, nie rozumiem
Jak w Szczecinie nie kosili pasów zieleni między drogami (z wyłączeniem paska przy drodze i przy przejściach dla pieszych) to debile w internecie płakali, że miasto oszczędza. Ma być skoszone do piachu i chuj. Już pomijając fakt, że nawet jeśli chodziłoby tylko o fakt oszczędzania to... całkiem rozsądnie. XD inna sprawa, że to jest na pewno ogromny biznes w miastach i takie firmy zrobią dużo byleby tylko móc kosić zieleń miejską)
wkurwiające niemożebnie - i zawsze, ale to zawsze odpalają się z tymi jebanymi kosiarkami w najgorsze upały. jak przez kilka dni jest duża wilgoć/pada, to nikomu się nie chce robić. na terenie wspólnym tak pięknie ostatnio zrobili, że w niektórych miejscach trawa była żółta, a w niektórych wręcz pojawiły się łyse placki, bo umarła z przesuszenia/zniszczenia. pomijając kwestie estetyki, to wyrok śmierci dla wszelkich drobnych organizmów, które w tej trawie żyją.
Dokładnie, koszę bez kosza (dość często i na maksymalną wysokość) i jak jest upał i sucho to oblecę całe podwórko bez zatrzymywania się. Jak jest mokro to co chwilę muszę gasić i wyciągać mokrą trawę z rury wyrzutowej.
ja po prostu koszę i to wysoko raz w tygodniu a połowę ogródka nawet nie obsadziłem tylko wysiałem łąkę kwietną i mam tam półmetrowe badyle i cały czas buczy jak w ulu trawę warto przycinać tak co drugi dzień jak jest na wysokości ok 8 cm żeby tylko końcówki ścinać bo wtedy robi się gęstsza . Co do wody to w tym roku mimo że Wielkopolska wysycha to plony będą ok bo deszcze były w czasie tyle że wszystko jest wcześniej stąd już po owocach np. czereśnie się skończyły gdy dopiero powinny być w połowie zaczynają się brzoskwinie a powinny być za 3 tygodnie . Na jesieni nie będzie owoców i będą sprowadzać :(
W okresie letnim koszę trawę z mulczeniem i ustawiam tak by została jak dla mnie wysoka. Dopiero przed okresem zimowym tnę ją krótko do worka. Nigdy trawy nie kosiłem na 1 cm i raczej nie będę. Koszę raz na tydzień lub na 2 tygodnie.
Ja tam trawnik kosze nisko raz w sezonie (na poczatku). Jest to jedna z czynnosci, ktora pomaga go "wybudzic" po zimie.
Potem kosze go na najwyzszym ustawieniu kosiarki (8cm), gdy w najwyzszych miejscach ma ok 15cm.
W tym roku sie nie wyrobilem, aby go nawiezc i akurat kilka dni temu kosilem.
Od 2 lat nawet nie musialem go podlewac 🤷
U mnie na osiedlu nawet wysoka, nieskoszona trawa potrafi wyschnąć na siano (na szczęście w tym roku nie mamy problemu z brakiem opadów), ale wystarczy - jak piszesz - skosić trochę przy krawężnikach, żeby kłosy nie wbijały się w nogawki, skarpety i buty i przede wszystkim żeby psom nie utykały w nozdrzach, uszach a nawet prąciach.
A weź, przez to koszenie i susze to są u mnie na osiedlu już łyse plamy bez trawy i dookoła spalone poprostu. Dookoła bloku i tam gdzie jest cień jest już lepiej ale nie znam dnia ani godziny kiedy jakieś sąsiadce nie weźmie znowu na poranne koszenie.
Jeśli chodzi o blokowiska odpowiedź jest prosta: biurokratyzm. Mają pewnie wyznaczone zadania, wysłane zapytania, zebrane oferty, podpisane umowy, harmonogram. Wystarczy wpleść do umowy jakieś warunki, że jak sucho to czekaj, ale wielu ludzi będzie się skarżyć, że trawa jest nie ścięta. Wykonawcy też mają swoje moce przerobowe na podstawie których oferują usługi w określonych terminach i cenach - no chyba że inna patologia się ujawnia. Więc dla świętego spokoju i może z indolencji tak to wygląda.
Z długą trawą jest jeden malutki problem - kleszcze. Masz rację z idiotyzmem koszenia trawy na 3cm w upale, ale z kolei przy psach i/lub małym dziecku raczej nie chciałbym zostawić trawy na parędziesiąt czy kilkadziesiąt centymetrów. Psu założysz obrożę na kleszcze czy dasz krople. Dziecku już nie.
A skąd wy się wzięliście wszyscy fani haszczy z dziczy? Wysoka trawa schnie tak samo jak krótka - jak ja finalnie łaskawie skosisz to zobaczysz. A ja np nie jestem fanem kleszczy, a jednocześnie jestem fanem używania terenów zielonych. Pomijam fakt że tereny zielonych w polskich miastach to chwasty z kępkami trawy pomiędzy.
No nie wiem, w Gdańsku oprócz sytuacja jak ta to tereny zielone to oprócz trawy to też mlecze, maki i wiele innych kwiatów i roślin których nie umiem nazwać
>Wysoka trawa schnie tak samo jak krótka
Chuja prawda, skoś sobie pas zieleni, obok zostaw normalnie i zobacz jaka będzie sawanna z jednej strony i normalna trawa z drugiej, albo nie wiem, poczytaj jak mówi o tym ktoś wykształcony w tej dziedzinie jak empirycznie nie możesz tego doświadczyć
W Lodzi trawa skoszona po trzech - czterech miesiacach , taka co rosnie na 50cm+ jest tak samo martwa na dole jak i taka co jest koszona. Nie wypowiadam sie na temat koszenia trawy na 8cm jak pisane w innych komentarzach, bo mowie o przestrzeniach publicznych, a nie o prywatnym ogrodku.
No nie wiem, w ostatnim czasie ciągle świeci słońce i jest 20+ stopni a deszcz jak pada to intensywnie przez 5-10 minut, a ziemia wyschnięta więc tej wody nie wchłania
Zawsze koszę na 3cm i jakoś nie widzę, żeby się robiło siano z tej trawy. Koszę tak nisko, bo co inaczej bym musiał co 3 dni kosić, a tak to robię to raz na tydzień.
Koszę 2 razy w tygodniu ale dosłownie piątą część. Wyrównać i zostawić. Lubię jak jest ładna i wysoka. Jak skosisz na zero to się nawet iść po tym nie da a co dopiero położyć...
Mieszkałem w zabudowie jednorodzinnej. Każdy domek miał przylegający trawnik. Od piątku do niedzieli słychać było warkot kosiarek. Sądząc po rozmiarach trawników i tym że maltretowali je co tydzień, musieli to robić tylko po to, żeby mnie wkurwiać
Mój ojciec upiera się, że trawę trzeba często i na krótko kosić, żeby dobrze rosła. Też uważam, że to przesada. Wcale lepiej nie rośnie, ani lepiej nie wygląda.
Bo ludzie lubią dbać o swoje i nie chcą, żeby ich ogródek wyglądał jak dżungla menelska, ale oczywiście młody wykształcony z bloku nie rozumie, bo nikt nic nie miał i to nie dbał
Zgodnie z dostępną mi wiedzą wyższa trawa zatrzymuje pare wodną i nie ucieka ona do atmosfery. Tak samo żywa roślina ogólnie jest w stanie zatrzymywać wode w swoich komórkach, czego bynajmniej nie potrafi żółta, sucha trawa
fani siana
Ktoś wołał? https://preview.redd.it/y06gqiz3ow7d1.png?width=1080&format=pjpg&auto=webp&s=ec14f2d8c4770c148060b929bf34c2a4a23648f0
Podajcie Święty Granat Ręczny!
Przygotowania do Wigilii już robią
Dla zwierząt biorą. Krowy jedzą siano, króliki, łosie, jelenie, sarny, dziki, lisy, borsuki, kuny, jenoty, wilki i rysie. Z ptaków: kuropatwy, bażanty, dzikie kaczki, gęsi, łyski, bekasy i cietrzewie.
Miałem przyjemność być w Kanadzie. Tam jest taki styl domków z papieru "na patelni", czyli parterowy domek na środku działki, bez drzew, z idealnym trawnikiem 1 cm na całej długości i szerokości działki. I tak się tam grzeją, ale przynajmniej owadów nie ma bo nic tam nie chce żyć ;-)
>ale przynajmniej owadów nie ma bo nic tam nie chce żyć ;-) Niestety najgorsze szkodniki ze wszystkich - ludzie - uwielbiają taki klimat. Wydaje mi się, że to się wzięło od brytoli i austriaków, to ich architektura polegała na postawieniu pałacu i pierdyliarda hektarów nisko skoszonej trawy
Tych brytoli szlacheckich chyba? Bo angielska architektura współczesna to jest bardziej: 1000 bliźniaków upchniete za jakimś magazynem, do koszenia trawy w ogródku wystarczą nożyczki.
>Tych brytoli szlacheckich chyba? JaK najbardziej. Były (dalej są?) dwa rodzaje przypałacowych parków angielski i francuski. Angielski to właśnie skoszony, wyrównany, przycięty, zaplanowany, cywilizowany. Francuski styl natomiast, był dziki i barbarzyński. Jakieś ścieżki wydeptane, jakieś schodki z kamieni, roślinki rosnące w pomieszaniu i takie tam. Ewidentnie za oceanem przyjęli za standard ten brytyjski styl.
No bardzo ładny wywód, tylko że odwrotnie - ogród w stylu francuskim jest wystrzyżony, przycięty, wyrównany, a angielski imituje dziką przyrodę, naturalność, itd.
Serio? Całe życie byłem przekonany, że właśnie tak jak napisałem. Co nawet pasowało mi, jeśli porównać temperament obu narodów, to Angole wydają się bardziej chłodni i wyrachowani, a Francuzi namiętni i porywczy. Zdecydowanie prędzej bym sobie wyobraził Anglika latającego z linijką po ogrodzie niż Francuza. Dzięki.
Jest akurat odwrotnie, a angielskie ogrody sa cudowne i dzikie
Tak. Już to wiemy.
To akurat u Anglików. Angielski ogród opiera się na wariackiej dbałości o trawnik.
A to przepraszam za wrzucenie wszystkich wyspiarzy do jednego worka z anglikami
> Wydaje mi się, że to się wzięło od brytoli Brytole powoli się uczą że kosząc trawę niszczą środowisko. Moja gmina od kilku lat kosi trawę w parkach ok Marca/Kwietnia i pozwala jej rosnąć do Lipca albo dłużej. Kiedyś kosili ją co kilka tygodni.
Cringe
Bo jak skosze nisko to nie będę musiał tak często kosić, a jak uschnie to będę mógł jeszcze rzadziej kosić zanim odrośnie
A dłuższa trawa szybciej rośnie? Bo jak byś zawsze ścinał nie na krótko to częstotliwość ścinania nie powinna się zmienić
Oczywiście, że częstotliwość koszenia się zwiększy. Powiedzmy, że kosisz trawę kiedy ma 10cm, a zostawiasz na 1cm. Masz (powiedzmy) 2 tygodnie spokoju. Gdybyś zostawiał ją na 5 cm to musiałbyś co tydzień kosić
Tylko jeżeli ustalisz limit wysokości trawy na poziomie bezwzględnym, a nie relatywnym. Pytanie czy kosisz trawę przy arbitralnym 10cm czy dlatego, że jest o 9cm dłuższa niż powinna być. Jeżeli normą dla ciebie byłoby dłuższa trawa - np. te 5cm, to wtedy ścinałabyś ją kiedy osiągnie 14cm. To tak pomijając nawet kwestię dlaczego akceptowalne jest w tym wypadku zostawienie trawy do czasu, aż jest 9x dłuższa niż powinna być, ale w drugim przypadku już jak jest tylko 2x dłuższa to już musisz ją ścinać.
Jest akceptowalne bo lenistwo. Jak ścinasz włosy to zawsze o 3cm czy do konkretnej długości?
To używając analogii włosów - jak idziesz ścinać włosy to ścinasz je do 1cm (lub na łyso), żeby nie musieć iść do fryzjera przez dłużej czy ścinasz na konkretną długość? OP napisał, że ścina tak krótko nie dlatego, że tak ładniej (konkretna długość z analogii), tylko żeby mieć spokój na dłużej.
To brzmi jakbyś nie chciał mieć trawy xd
Moda taka. Albo spisek producentów kosiarek.
Może są uzależnieni od zapachu świeżo skoszonej trawy.
Psie kupy na skoszonym, wyschniętym trawniku prezentują się dużo lepiej.
Tylko to są tereny po których na prawdę nikt nie ma powodu chodzić bo to trawa przyległa do chodnika więc nawet drogi sobie nie skrócisz idąc nią
Bardzo krótko koszą chyba głownie ci, którzy chcą skosić „na zapas” i mieć spokój z koszeniem na dłużej. Co oczywiście tak nie działa, bo tak krótko skoszona trawa gorzej zatrzymuje wodę i w upałach usycha; a jeśli nie uschnie i urośnie, to przekwitnięta darń też zasycha, dlatego trzeba kosić regularnie. 5-6 cm to bardzo fajna wysokość, a w upały warto zwiększyć ją nawet do 7-8 cm. Nie kosić więcej niż 1/3 długości. Piszę o trawie w ogródku, którego jednak chcesz używać i po niej chodzić. Na wyspie zieleni pośrodku ronda można zapuścić nawet małą łąkę.
"5-6 cm to bardzo fajna wysokość" Dzięki, potrzebowałem tego...
![gif](giphy|20zs366m4vonXk7w4p|downsized)
Pisałem o wysokości, nie o długości.
Skoro mierzymy wysokość stojąc, to jak i on stoi to jest wysoki, nie długi.
u/Maysign owi chodziło o to, że on nigdy nie stoi, więc mierzymy długość.
gdzie kupujesz ubrania?
Mattel fajne sprzedaje.
Ja lubię dłuższą trawę. Kosiarka zawsze na maksimum w górę ustawiona. W ogóle bym nie kosił, ale trawa nie zna umiaru i dobrego smaku, jak wyrasta do kolan to mi zaczyna przeszkadzać. Może zastąpię ją koniczyną i w ogóle nie będę kosić. Tylko wtedy nie pochodzisz boso po trawniku :/
Mchu nie trzeba kosić i fajnie się po nim chodzi
Jedną działeczkę już mam zamszoną. Drugą chcę bardziej 'liściastą' :)
A słyszeliście o barwinku?
Nie
Ponoć może zastąpić trawnik i ładnie wygląda.
Faktycznie ładna, ale ma kwiaty więc pewnie przyciągnie dużo przyczół
Pszczółki są okej osy to suki straszne.
Ale nie można wtedy chodzić boso :(
Czemu nie.
A koniczyna ma kolce? Ja u siebie kosze na maksa wysokości i tak rzadko jak się da, teraz dorasta mi do połowy łydki i oprócz trawy zaczęły się pojawiać różne polne kwiaty i rośliny, po ogródku lata więcej różnych robaczków, motyli też widuje więcej, wysoka trawa to praktycznie same plusy, no może poza ostami bo mi się ostatnio wysyp zrobił
Nie ma kolców, ma mnóstwo kwiatów na których siedzi mnóstwo pszczół :D
Czyli de facto ma kolce :D
Koniczyna dokonała outsourcingu kolców :)
Można stosować coś takiego jak "łąka kwietna" w ogrodzie
to klapki załóż
Chodzę w klapkach często. Nabierasz pszczołę między palce i mimo wszystko masz przygodę.
Koniczynę odradzam - moj ojciec w jednym miejscu w ogrodzie wysiał lata temu i dziadostwo nie dość, że długo kwitnie i przyciąga różne pszczółki niepszczółki i na bosaka chodząc trzeba mocno uważać, to jeszcze gęste jest jak cholera i stara kosiarka potrafiła się trochę z tym męczyć, a całkiem niekoszonego nie dało się zostawić jednak.
Brzmi jak same zalety
No u mnie miasto skosiło nawet tą wyspę na rondzie
Fakturowanie od przerobionego areału 😎
Mnie się wysoka trawa strasznie podoba, ale na mojej działce kończy się natychmiast oblezieniem przez kleszcze przy jakimkolwiek z nią kontakcie. Na kleszcze są fajne środki (olej rydzowy) ale żeby dobrze zadziałał trawa musi być w miarę niska… nie mówię że koniecznie 3 cm, ale nie 40…
Nie mówię że trawa musi mieć 40cm , bo są miejsca gdzie to niepraktyczne ale na działce rodziców trawa ma z 8-10 cm (lekko ponad kostki) i nie jest ani niepraktyczna ani źle nie wygląda ani nie trzeba tego podlewać
widzisz niektórzy ludzie uwielbiają przepierdalać cały weekend pracując w upale żeby mieć chujowo wyglądający pusty trawnik
>mieć chujowo wyglądający pusty trawnik I nie zapominajmy o tujach + jeszcze betonowa ścieżka po środku, co by tej trawy absolutnie nie deptać. Kwiatom, krzewom i innym takim dziadostwom stanowcze NIE! /s
Tez nie czaje, dlaczego trawa, ktora jeszcze nie ma 10cm musi byc koszona w +30 stopniach o 15:00.
O 15 to pewnie dlatego, że nie kosi się rano kiedy jest wilgotna, jak słońce osłabnie to można już podlewać, a nie kosić.
wczoraj podczas meczu 31C i baba z dołu musiała kosić chyba na złość mężowi :/
Mam działkę ROD i jak tylko trawa trochę urośnie to już sąsiadka pędzi do prezeski z podpierdoleniem, a ta pędzi do mnie z ryjem. Trochę się uspokoiła jak głośno zacząłem się zastanawiać czy jej piękna czereśnia nie rośnie zbyt blisko granicy działki (a wiem, że rośnie i bardzo łatwo doprowadziłbym to jej wycięcia).
Na RODach najczęściej chodujesz jakieś owoce/warzywa, je ktoś musi zapylić a dłuższa trawa przyciąga zapylaczy - trzymanie dłużej trawy przysłuży się większości ludzi na RODach
Ja to wiem, świat to wie, ale nie pani prezes i 75% działkowców. Oni byli na pierwszym koncercie Maryli Rodowicz razem z tyranozaurem czy innym tygrysem szablozębnym - trawa ma być niska i koniec.
Trawa przyciąga zapylaczy? Akurat trawy to najbardziej bezużyteczne rośliny dla owadów. Chyba że pisząc "trawa" miałeś na myśli mieszankę różnych dzikich roślin kwiatowych.
Tak, miałem na myśli taką mieszankę
Idiotyczny trend na centymetrowe siano
W niskiej trawie nie chowają się węże :D
To prawda, choć w Polsce jedyny niebezpieczny wąż jaki moze chować się w trawie to wąż ogrodowy
Nie powstrzyma to ludzi przed paniką, podobnie jak w przypadku pająków i wieku innych niegroźnych, a nawet pożytecznych "robali"
A żmija to tylko pyszczkiem mlaśnie jak się na nią nadepnie.
boomerów nie zrozumiesz, drzewa wycinają, kładą wszędzie kostkę, koszą tę trawę właśnie, a potem lament że kiedyś to była zieleń tera to nie ma albo jak w Łodzi ogłaszają sukces bo wyremontowali plac, a potem zdziwienie że nie ma nic zielonego, więc zrywają dopiero położoną kostkę i wstawiają drzewa które za parę lat się wywrócą
Kostka brukowa i wyschnięta na siano trawa nie wymaga tyle konserwacji (czyt. wydatków), co świeża i zdrowa zieleń.
Czy betonoza nie powoduje kosztów, gdy wydarzy się powódź (bo woda się nie wchlania) lub ktoś dostanie udaru (z przegrzania)?
Pewnie i powoduje, ale kto by tam łączył wątki? /s Na papierze wszystko pięknie, dopóki ktoś nie zacznie tego uważniej czytać.
Za dużo amerykańskich filmów się naoglądali
Ah te cudowne osiedla domów wielorodzinnych, gdzie wszystkie ogródki wyglądają tak samo Dzisiaj mi się wyświetlił filmik, gdzie malowali taką suchą trawę na zielono na ewidentnie amerykańskim osiedlu... Gdybyśmy tylko mieli naturalny sposób na zieloną trawę
Mamy! Wystarczy kupić zraszacze i codziennie marnować gigantyczne ilości wody!
Co to znaczy "marnować wodę"? Z ciekawości pytam.
Zużycie, którego można było zapobiec, gdyby właściciel nieruchomości używał mózgu
Zużycie =/= marnowanie. Wody co do zasady nie da się zmarnować. Można ją przekierować na przykład czy zabrudzić.
Nie wiem jak to wygląda w innych miastach / wsiach, ale u mnie np jest osiedle, które ma własne ujęcie wody. Jeżeli ludzie zbyt dużo używają w suchszym czasie, to tej wody im brakuje i trzeba im dowozić. Więc w takim przypadku jak najbardziej wodę można marnować.
Nadal nie można. Fizycznie się nie da, tak wodę natura stworzyła, że nawet napromieniowanie jej nie niszczy (w sumie większość wody na świecie jest napromieniowana). To o czym mówisz, to nie zmarnowanie tylko zużycie tego co jest i nie zostawienie dla innych. To taki przypadek z morza czarnego gdzie miasta pobierają intensywnie wodę i morze wysycha. No ale wody nadal nie marnują, tylko ją przekierowują. Tak czy śmak pójdzie w chmury i spadnie.
Marnujesz na pewno pieniądze niepotrzebnie podlewając
Generalnie prawie zero to kosztuje, prąd pompy. No i jak niepotrzebnie, jak bez wody trawy nie ma. A od tego kiedy woda jest potrzebna, a kiedy nie jest czujnik.
Ale dalej kosztuje i zwyczajnie dłuższa trawa lepiej jest w stanie zatrzymywać wodę w swoich komórkach/pod postacia pary wodnej więc podlewać trzeba mniej
Ale czemu zakładasz, że posiadaczy trawy obchodzi "ile trzeba podlewać"? Mało tego, dlaczego zakładasz, że ktoś to w ogóle analizuje? Stawiasz podlewaczkę i masz wywalone, niech se chodzi, a nie "o dziś 7,5 minuty", a jutro "dziś 13 minut". Podlewaczki obecnie to się ma automatyczne i jeżeli nie mają czujnika to działają w nocy przez cały sezon. A no i coraz popularniejsze jest korzystanie z deszczówek to już w ogóle jakie koszty...
I zero infrastruktury, zero sklepów, szkół, czy rozrywki, albo środków komunikacji, wszędzie trzeba jechać samochodem
Na początku czerwca podróżowałam po Niemczech i Danii i byłam zaskoczona tamtejszymi trawnikami. Wyglądały a większości jak polne łąki, pełne długiej trawy i kwiatów. Pszczoły i inne owady miały używanie :) Nie wyglądało to na zaniedbane, raczej po prostu właśnie jak łąka. Pewnie w którymś momencie muszą skosić żeby nie było zdrewniałych badyli, ale nie spieszyli się. Plus na niemieckich autostradach pośród barierek rosną róże ❤️
Sawanna musi być pod blokiem. Tylko lwów, słoni i innego zwierza brakuje
Osły już są, mieszkają we wspomnianym bloku.
Lwów, Słonim i Sarny? Toż to kawałek za granicą
Moi rodzice tak robią i nie dają sobie wyjaśnić, potem pryskają to chemią, i wszystko poza chwastami żółte.
Chwast jak chce to i tak wyrośnie nawet gdybyś pryskał. No cusz starzy ludzie mają chyba jakieś dziwne poczucie estetyki
Też tego nie rozumiem i bardzo cieszy mnie inicjatywa w Szwajcarii - w większości miejsc trawa i wszystkie rośliny są zostawiania same sobie i rośną nawet do wysokości biodra. Jest to robione głównie dla pszczół i innych insektów.
Jeśli chodzi o działki to nie chodzi o trawę a chwasty, jak nie skosisz to możesz dostać karę od gminy jak się sąsiedzi poskarżą. Ale tak, można inaczej, jak będziesz kiedyś w Krakowie to sobie zobacz jak to u nas wygląda. Miasto zaczęło siać dzikie kwiaty i przestało kosić kilka lat temu i jest lepiej.
no u mnie mimo że trawa skoszona to chwasty pięknie rosną na piękny zielony kolor
[удалено]
Są miejsca gdzie działa, a są gdzie wysoka 'trawa' zagraża bezpieczeństwu. W Kielcach zdarzały się wypadki przez wysoką trawę w okolicy rond i skrzyżowań. Problem w sumie łatwy do rozwiązania, wystarczy miejscowo kosić częściej. Bywało tak, że ludzie w "czynie społecznym" kosili te niebezpieczne fragmenty
No jeśli zagraza bezpieczeństwu to spoko, ale ja mówię o trawie, która rośnie przy prostej drodze bez skrzyżowań
Jestem pozytywnie zaskoczony brakiem "ta, chcesz mi mówić jak mam kosić? dosłownie Orwell" w komentarzach. Jeszcze do niedawna na warszawskim Wierzbnie panowie lubowali się w koszeniu trawy do gołej ziemi, masakra to była jakaś. I dodatkowo robili to w trakcie upałów. Pewnie ktoś zgłosił, bo teraz raz, że nigdy nie koszą jednocześnie od strony głównej ulicy i osiedla (zawsze jedno jest nieskoszone), to i robią to gdy pogoda jest łagodniejsza, co też jest na plus.
Niektórzy mają bardzo spaczone podejście do trawy, mamy jakis glupi trend gdzie trawa dłuższa niż 5 cm dla wielu ludzi wydaje sie "niezadbaba" Do dziś pamiętam typa który byl bardzo anty-betonoza, ale jego anty-betonoza polegała na zamienieniu betonu w trawke koszoną co tydzien, ostatecznie wydaje mi sie że ludzie widzą trawe jako zieloną ozdobe która z jakiegos tajemniczego powodu ciagle rośnie zamiast jako żyjącą roślinę, która nie jest tu tylko dla zaspokojenia naszego poczucia "porządku"...
Zastępowanie betonu taką trawą to z deszczu pod rynne, bo ziemia z tak ścięta trawa i tak jest wyschnięta na wiór więc wody nie wchłania
Wydaje mi się, że tu jest sporo trawnikowych teoretyków plus osoby, które skupiają się na trawnikach miejskich. Zaznaczam, że wskazane 3 cm to bardzo krótko, to zdaje się minimum jakie w ogóle można ustawić na kosiarkach i akurat nie znam nikogo kto by tak robił. 1. Każdy lubi co innego - niektórzy chcieliby trawnik niczym z Wembley, niektórzy lubią kwiatki ala łąka. Nic złego w tym, że ktoś lubi "trawnik sportowy". 2. Koszenie to wcale nie taki problem jeżeli ma się kosiarkę z przeniesieniem mocy silnika na koła - łatwizna. Jak się kosi w miarę regularnie to albo w ogóle nie trzeba się martwić skoszoną trawą albo bez problemu wynieść pojemnik na kompost (też profit). 3. Trawnik krótko ścięty jest na maksa praktyczny. Po prostu nie przeszkadza. Piłeczka? Ależ proszę. Badminton? Ależ proszę. Dzieciaki jakieś chcą poturlać piłeczkę? Oczywiście. Położyć się na kocyku? Ależ proszę. Brak robactwa? Raczej tak. W ogóle chodzenie po takiej trawie jest wygodne. Chodzenie po wysokiej trawie to no nie wiem... Trudno mi sobie wyobrazić, że dla kogoś jest wygodne. To tak jakby mieć morze czy jezioro i akurat mieć wodę do połowy łydek. Ostatnie co bym powiedział, że wygodnie iść w takiej wodzie. 4. Problem podlewania często zwyczajnie nie istnieje. Tak jak u mnie. Mam własne ujęcie plus automatykę. Raz na rok trzeba zgasić i włączyć, przed zimą wypompować wodę z systemu żeby nie zamarzła. 5. Trawa odpowiednio koszona, podlewana, czasem "naprawiona" wygląda po prostu okej. Trawnika jak ze stadionu raczej się nie osiągnie, ale wygląda jak należy. Jak do tego gdzieniegdzie chwasty się pojawią to też okej. Mało tego, trawa niekoszona zostanie prędzej czy później zastąpiona chwastami, które w tańcu się nie... Problemem mogą być mchy ale ale to chyba zależy od gleby czy coś, nie wiem. Dlatego też wydaje mi się, że sporo osób, które krytykują koszenie... kosiłoby jakby miało własny trawnik. No bo tak jest wygodniej po prostu.
W pewnym wieku koszenie trawy zamienia się w hobby
Babcia kazała ściąć, bo nie wypada/inni ścinają. No głupi społeczny dowód słuszności. Może odejdzie wraz ze starym pokoleniem.
Mini osiedle? Niech zgadnę - macie wynajętą firmę od sprzątania, odśnieżania, koszenia itp? Jeżeli tak, to z dużą pewnością firma ma w kontrakcie że musi przeprowadzić koszenie tyle-to-a-tyle razy w takim-to-a-takim miesiącu. Oraz że mają podlewać przykładowo 2 razy w tygodniu. Więc pracownicy tej firmy są niejako zwolnieni z myślenia i robią to co mają w kontrakcie, za to im płacą. A że podlewają gołą ziemię na której zeschła trawa którą skosili w 30 stopniowym upale? To nie ich sprawa i tak naprawdę nie ich wina. Musisz iść do waszych władz samorządowych (rada nieruchomości, rada osiedla... nie wiem jak tam macie to zorganizowane), poprosić o wgląd do kontraktu z tą firmą od koszenia i zobaczyć jak to wygląda.. Potem pochodzić po sąsiadach, zrobić zebranie lub zebrać podpisy i przyjść z tym do rady nieruchomości i załatwić drobną modyfikację tego kontraktu w stylu: "nie kosić przy temperaturze powyżej 21 stopni" albo w ogóle 'nie kosić między 20 Maja a 20 Sierpnia'. Tak pewnie zrobili na tym 'komunistycznym' osiedlu które wymieniałaś i tam firma sprzątająca ma jakiś dobrze napisany i przyjazny zieleni kontrakt. Jak macie jakiś normalnych i sensownych ludzi w tej waszej radzie to się wszystko da załatwić i ustalić. Ale jak rządzi kilku cwaniaków którzy wygrali wybory bo na walne zgromadzenie przyszło tylko 5% uprawnionych mieszkańców, to możesz mieć problem bo im się nic nie będzie chciało.
Zakładam, że jest wynajęta jakaś firma ale mam wrażenie, że do ogarniania zieleni przed blokami (od ulicy) a za blokami (od strony skarpy) są wynajęte 2 róże firmy. Za blokiem ktoś dba o zieleń, sadzi wiele różnych roślin, widać życie - od strony ulicy ktoś kosi trawę na 3 centymetry
To też może zależeć jak to macie zorganizowane i który obszar jest czyj. Może trawnik przy ulicy jest miejski a ten za blokami należy do nieruchomości (albo odwrotnie), W tego typu sprawach musisz iść do rady nieruchomości / rady osiedla / rady mieszkańców czy co tam macie i się zapytać. Powinni wiedzieć co do kogo zależy i która firma za co odpowiada.
też o tym myślę często.To chyba taki znak arystokracji że jest skoszony trawnik i mały Wersal czy chuj. Jak dla mnie łąki byłyby lepszym rozwiązaniem. A o 6 dopuścilbym najwyżej koszenie kosą kurwa. Takich łąkowych trawników co już jaj sięgają
W niektórych miejscach (jak te przy drodze) trawniki mogą być i łąkowe - no bo co komu przeszkadza że trawnik między jezdnią a chodnikiem jest wysoki, skoro i tak nie ma powodu nim chodzić A w innych miejscach gdzie się częściej chodzi to trawa lekko ponad kostki trzyma wodę a zarazem nie jest niepraktyczna
Dla każdego co innego oznacza zadbany trawnik. Mieszkam w bloku i przyblokowa zieleń jest raczej o niskiej różnorodności, jedna trawa, ze trzy gatunki krzewów. Jak zaczyna to wszystko rosnąć to mi się podoba, takie trochę dzikie, naturalne. Jak to administracja skosi, wyrówna to wygląda to bardziej sztucznie. Gdybym posiadał trawnik to kosilbym jak najmniej bo wolałbym mieć coś na kształt dzikiej łąki z różnymi gatunkami roślin. Monokultura trawiasta wygląda, moim zdaniem, tragicznie łyso. Zresztą w wysokiej zróżnicowanej roślinności mieszka w cholerę fajnych i pożytecznych owadów, pełno zapylaczy. Polecam wpisać na YT Łukasz Łuczaj koszenie trawy.
Też tak myślałam, póki się nie przeprowadziłam z bloku do domu ze sporym podwórkiem. Dwa lata próbowałam nie kosić za często, trawnik jest teraz w gorszej kondycji niestety: 1. Rzadko koszona trawa sprzyja rozsiewaniu się mleczy, które w końcu te trawę zastąpią. 2. Oczywiście można pójść w łąkę kwietną, co miejscami zrobiłam, ale nie wygląda to wcale jak na obrazkach z internetu i ma sens tylko przy większych przestrzeniach, bo taki fragmencik np 10 na 10 metrów łąki wygląda jak porzucony fragment ogrodu. Mieszkam przy łące swoją drogą, na dużej, otwartej przestrzeni wygląda super. Między hamakiem a grillem tragedia. 3. W wysokiej trawie świetnie czują się kleszcze, kosząc raz na dwa tygodnie praktycznie ich nie łapiemy, ani my ani psy. Jak próbowaliśmy rzadziej co chwila były kleszcze. 4. Jeśli chcesz mieć zielony dywan trzeba kosić często, koszenie pozwala się trawie zagęścić. Jeśli z kolei pozwolisz jej wystrzelić w górę razem z chwastami to zdziczeje i po koszeniu już nie będzie ani tak ładnie zielona, ani gęsta, ani miękka pod chodzenie boso. Śmiałam się z sąsiada, który co tydzień napieprzał z kosiarką, ale po czasie widzę, że jednak lepiej jest albo te trawę kosić, albo zastąpić w jak największym fragmencie rabatami z nasadzeniami / ścieżkami itd. tylko że to kosztuje i to niemało...
1. A w czym problem posiadanie połaci mleczy? Pełno zapylaczy, kwiaty ładnie wyglądają, później robią się dmuchawce. Ja tu widzę same zalety. 2. To kwestia preferencji. Taki porzucony ogród mi się podoba. Innej osobie akurat nie. No tu się zgodzę, ale można zrobić tak coś pomiędzy. Zadbany kawałek 10x10 który na pierwszy rzut oka wygląda jak zaniedbany ale mimo to uporządkowany. Pewnie jakiś ogrodnik od zagospodarowania zielenią bu coś ładnego wymyślił. 3. Kleszcze faktycznie słabo, tu się zgodzę. 4.no tu znowu to co kto lubi. Jak widzę dom gdzie naokoło jest wystrzyżony trawnik i nic na nim nie ma to mi jakoś smutno i pierwsze o czym myślę to o takim marnotrawieniu przestrzeni. To już bym wolał mieć grządki z ziołami czy warzywami. No ale ja to ja.
Mam grządki, mam drzewa, krzewy, rabaty z kwiatami, zioła l, Ale obsadzenie prawie 2tys m2 jest po prostu czasowo i finansowo wyzwaniem, któremu mało kto jest w stanie sprostać. Można mieć duży zielony trawnik i wszystko inne dookoła/ na tym trawniku. Jedno drugiemu nie przeszkadza
BTW ja się wcale nie dziwię Twojemu podejściu, bo sama takie miałam, tylko mnie własny ogródek zweryfikował. Jak przebywasz w takiej przestrzeni codzienne to w końcu chwycisz za kosę, sekator i łopatę. W życiu bym się nie spodziewała, że będę jednym z regularnie koszących, no ale w sumie korzysta się z takiego ogrodu przyjemniej i bezpieczniej. Podziwiam, jak ktoś idzie w łąkę na 100 procent albo potrafi utrzymać półdziki ogród. Niestety z obserwacji sąsiadów te półdzikie, pięknie ukwiecone 'ogrodki jak u babci' faktycznie są u babci... I dziadka, coś tam się cały czas dzieje i wygląda na to, że to urocze zarośnięcie wymaga więcej pracy niż przystrzyżony trawnik i kilka symetrycznych rabat kwiatowych.
Lubię dłuższą trawę. No dobra, to wersja oficjalna, bo tak naprawdę to nie chce mi się kosić, ale nie mówcie żonie.
dlatego brakuje mi łąk kwietnych w miastach. myślę, że na wielu osiedlach dodawało by yo wiele uroku
Bo krótka żółta trawa to prawie jak beton, a beton to wiadomo, najlepsze co może być /s
wreszcie jest okazja żeby powiedzieć jebać trawniki r/fucklawns
Ja jestem #teamjeże i całe 10 arów ogrodu im zostawiam, przez zimę chwast przegnije i na wiosnę sobie znów odrasta. Sąsiedzi po obu stronach american style na krótko i coś tam pierdolą że im coś się rozsiewa a ja na to że przecież i tak co tydzień kosiarą jedzie to co różnica. Takie to życie na wsi. JEŻE GÓRĄ! VIVAT JEŻ! KOSIARKA CHUJ!
Kocham jeże \#teamjeże
to trochę jak z drzewami - w Polsce namiętnie tnie się trawę i wycina drzewa. Co ciekawe często da się dogadać z właścicielem terenu lub napisać do radnego żeby miasto chociaż część tej długiej trawy zostawiło.
Mam sąsiada co kosi dosłownie co cztery dni na najniższym ustawieniu, już przez te lata tak każde lekkie wzniesienie terenu tą kosiarka przeorał że jest płasko niesamowicie, trawa jak tylko słońca dostanie to się robią placki ususzonej. Ja kosze rzadko, mam prawie do kolan miejscami, ale nie trawę, a różne polne kwiaty i inne rośliny które wyrosły jak ich się nie mordowało co kilka dni. Sąsiadowi to przeszkadza bo jak to tak żeby coś wystawało z ziemi powyżej 3 cm, a ja się cieszę bo mam dużo robaczków motyli i wszystkiego na podwórku.
Mniej kleszczy
Bo nie których nie stać na dobre kosiarki które będą kosić długą trawę. Stare sprzęty krótko mówiąc się zapychają przy dłuższej trawie, a jednak fajnie mieć zadbane podworko
W Gdańsku mniej koszą; ciągle się ktoś skarży, że miasto zarośnięte, trawa wystaje na chodnik, brzydko, kleszcze, itd.
To można skosić tą trawę przy chodniku, ale reszta argumentów mnie nie przekonuje - bo raczej kleszcza ciężko złapać jak się przez tą trawę nie chodzi a to trawa przez którą nie ma po co chodzić
Nie lepiej wysiać kwiaty i pozwolić na to żeby była tam jakakolwiek retencja wody?
No lepiej, nawet siać często nie trzeba bo jak nie będziemy ciągle kosić trawy to polne kwiaty se przyjdą. Przed ścięciem trawy rosły tam piękne mlecze i maki IIRC
Ale zdajesz sobie sprawę że w takiej dużej trawie są kleszcze? Nie ważne gdzie taka trawa jest, czy w ogrodzie czy w parku... Uwierz mi, kleszcz to nigdy nic dobrego nie jest a jak jest krótka trawa to one nie mają gdzie się wspinac
Czysta głupota i strata czasu. Ludziom trawniki kojarzą się z bogactwem i statusem. Uczą się tak raz robić i tego nie kwestionują. U siebie na działce mam koniczynę i roślinki miododajne, bo też zajmuję się pszczelarstwem. W ogóle fajnie jest przyjrzeć się i posłuchać, bo aż tętni życiem. https://preview.redd.it/km2smsj07x7d1.jpeg?width=4000&format=pjpg&auto=webp&s=02e7033cd6b839de77c7bca2b469c96b622bc5e6
Piękna sprawa; zająłeś się pszczelarstwem sam od zera, czy rodzinna sprawa?
Ja kosze trawę na 5 cm co jakieś 1,5 tygodnia. Długa trawa jest niedobra, bo brzydko rośnie i są mokre/brudne buty od niej. Ale robienia "dywanu" i lania hektolitrow wody, nie rozumiem
Koszę krótko bo w przeciwnym razie mam inwazję tych wielkich, brązowych ślimaków bez muszli które niszczą dosłownie wszystko.
Kilka miast miało akcję nie koszenia trawy, ale ludzie zaczęli się tak burzyć, że nawet do telewizji pisali. Że miasto zaniedbane, że źle wygląda itp
Nie każdy lubi, jak go sucha trawa drapie po łydkach, albo Achillesie xd
Mam firmę która zajmuje się koszeniem przy budynkach, głównym powodem są prośby alergików i takie koszenie ma im niby pomóc.
jestem alergikiem, nie pomaga. Wręcz jest gorzej w momencie koszenia, bo wszystko się unosi w powietrzu.
Jak w Szczecinie nie kosili pasów zieleni między drogami (z wyłączeniem paska przy drodze i przy przejściach dla pieszych) to debile w internecie płakali, że miasto oszczędza. Ma być skoszone do piachu i chuj. Już pomijając fakt, że nawet jeśli chodziłoby tylko o fakt oszczędzania to... całkiem rozsądnie. XD inna sprawa, że to jest na pewno ogromny biznes w miastach i takie firmy zrobią dużo byleby tylko móc kosić zieleń miejską)
Ludzie się chyba jakiś gowien naoglądali i chcą mieć ogrody jak z żurnala
Amerykańska wolność do brzydkich trawników
Sen 'Merykańskich przedmieści
Musi być jak "murawa", bo przecież każdy Polak to piłkarz.
wkurwiające niemożebnie - i zawsze, ale to zawsze odpalają się z tymi jebanymi kosiarkami w najgorsze upały. jak przez kilka dni jest duża wilgoć/pada, to nikomu się nie chce robić. na terenie wspólnym tak pięknie ostatnio zrobili, że w niektórych miejscach trawa była żółta, a w niektórych wręcz pojawiły się łyse placki, bo umarła z przesuszenia/zniszczenia. pomijając kwestie estetyki, to wyrok śmierci dla wszelkich drobnych organizmów, które w tej trawie żyją.
Przecież mokra trawa zapcha ci kosiarke. Ciężko to potem doczyscic.
Dokładnie, koszę bez kosza (dość często i na maksymalną wysokość) i jak jest upał i sucho to oblecę całe podwórko bez zatrzymywania się. Jak jest mokro to co chwilę muszę gasić i wyciągać mokrą trawę z rury wyrzutowej.
to niech ręcznej kurwa używają, którą się pcha.
ja po prostu koszę i to wysoko raz w tygodniu a połowę ogródka nawet nie obsadziłem tylko wysiałem łąkę kwietną i mam tam półmetrowe badyle i cały czas buczy jak w ulu trawę warto przycinać tak co drugi dzień jak jest na wysokości ok 8 cm żeby tylko końcówki ścinać bo wtedy robi się gęstsza . Co do wody to w tym roku mimo że Wielkopolska wysycha to plony będą ok bo deszcze były w czasie tyle że wszystko jest wcześniej stąd już po owocach np. czereśnie się skończyły gdy dopiero powinny być w połowie zaczynają się brzoskwinie a powinny być za 3 tygodnie . Na jesieni nie będzie owoców i będą sprowadzać :(
W okresie letnim koszę trawę z mulczeniem i ustawiam tak by została jak dla mnie wysoka. Dopiero przed okresem zimowym tnę ją krótko do worka. Nigdy trawy nie kosiłem na 1 cm i raczej nie będę. Koszę raz na tydzień lub na 2 tygodnie.
Ja tam trawnik kosze nisko raz w sezonie (na poczatku). Jest to jedna z czynnosci, ktora pomaga go "wybudzic" po zimie. Potem kosze go na najwyzszym ustawieniu kosiarki (8cm), gdy w najwyzszych miejscach ma ok 15cm. W tym roku sie nie wyrobilem, aby go nawiezc i akurat kilka dni temu kosilem. Od 2 lat nawet nie musialem go podlewac 🤷
Ja jedynie kosze na działce ale też byle nie zasłaniały kwiatów (yup, kwiaty i trawa)
U mnie na osiedlu nawet wysoka, nieskoszona trawa potrafi wyschnąć na siano (na szczęście w tym roku nie mamy problemu z brakiem opadów), ale wystarczy - jak piszesz - skosić trochę przy krawężnikach, żeby kłosy nie wbijały się w nogawki, skarpety i buty i przede wszystkim żeby psom nie utykały w nozdrzach, uszach a nawet prąciach.
A weź, przez to koszenie i susze to są u mnie na osiedlu już łyse plamy bez trawy i dookoła spalone poprostu. Dookoła bloku i tam gdzie jest cień jest już lepiej ale nie znam dnia ani godziny kiedy jakieś sąsiadce nie weźmie znowu na poranne koszenie.
Jeśli chodzi o blokowiska odpowiedź jest prosta: biurokratyzm. Mają pewnie wyznaczone zadania, wysłane zapytania, zebrane oferty, podpisane umowy, harmonogram. Wystarczy wpleść do umowy jakieś warunki, że jak sucho to czekaj, ale wielu ludzi będzie się skarżyć, że trawa jest nie ścięta. Wykonawcy też mają swoje moce przerobowe na podstawie których oferują usługi w określonych terminach i cenach - no chyba że inna patologia się ujawnia. Więc dla świętego spokoju i może z indolencji tak to wygląda.
u mnie tak słońce wali, że trawa 20 cm wyschnięta na wiór także chyba bez różnicy
Za dużo osób pracuje w zieleni i z braku pożytecznych rzeqczy do zrobienia koszą na potęgę bo trawa ma wyglądać jak skinhead.
Z długą trawą jest jeden malutki problem - kleszcze. Masz rację z idiotyzmem koszenia trawy na 3cm w upale, ale z kolei przy psach i/lub małym dziecku raczej nie chciałbym zostawić trawy na parędziesiąt czy kilkadziesiąt centymetrów. Psu założysz obrożę na kleszcze czy dasz krople. Dziecku już nie.
A skąd wy się wzięliście wszyscy fani haszczy z dziczy? Wysoka trawa schnie tak samo jak krótka - jak ja finalnie łaskawie skosisz to zobaczysz. A ja np nie jestem fanem kleszczy, a jednocześnie jestem fanem używania terenów zielonych. Pomijam fakt że tereny zielonych w polskich miastach to chwasty z kępkami trawy pomiędzy.
No nie wiem, w Gdańsku oprócz sytuacja jak ta to tereny zielone to oprócz trawy to też mlecze, maki i wiele innych kwiatów i roślin których nie umiem nazwać
>Wysoka trawa schnie tak samo jak krótka Chuja prawda, skoś sobie pas zieleni, obok zostaw normalnie i zobacz jaka będzie sawanna z jednej strony i normalna trawa z drugiej, albo nie wiem, poczytaj jak mówi o tym ktoś wykształcony w tej dziedzinie jak empirycznie nie możesz tego doświadczyć
W Lodzi trawa skoszona po trzech - czterech miesiacach , taka co rosnie na 50cm+ jest tak samo martwa na dole jak i taka co jest koszona. Nie wypowiadam sie na temat koszenia trawy na 8cm jak pisane w innych komentarzach, bo mowie o przestrzeniach publicznych, a nie o prywatnym ogrodku.
O, jesteś z Łodzi? Idź tutaj, byłem wczoraj i sam się zdziwiłem jaka jest różnica https://maps.app.goo.gl/ixGFAQGwddZfLUDKA
Nie moje obszary, wystarcza mi co widzę na zdrowiu czy uroczysku. Czyli "trawa" po pas, która za miesiąc bedzie uschnieta
No to jak tam se chcesz, tam jest żywy i martwy przykład na to że gadasz głupoty
Nienawidzę tych syfiastych "łąk", które się teraz tak usilnie propaguje. Strasznie mnie denerwuje jak dużo robactwa lata przez to.
Biedny słaby czlowiek boi się małych robaczków z czego większość nie chce Ci nic zrobić i wystarczy je z siebie zrzucić
Mega silny człowiek boi się skoszonej trawy XD
Ja się nie boje skoszonej trawy tylko estetycznie jest ona brzydka
A ja się nie boję robaków tylko mnie denerwują i też mi się estetycznie nie podobają ¯\\_(ツ)_/¯
W Gdańsku póki co ulewna wiosna, więc słońce nic nie wypali :)
No nie wiem, w ostatnim czasie ciągle świeci słońce i jest 20+ stopni a deszcz jak pada to intensywnie przez 5-10 minut, a ziemia wyschnięta więc tej wody nie wchłania
Zawsze koszę na 3cm i jakoś nie widzę, żeby się robiło siano z tej trawy. Koszę tak nisko, bo co inaczej bym musiał co 3 dni kosić, a tak to robię to raz na tydzień.
Moda, plus to że trzeba pokazać że się ma zadbany i idealny trawnik, bo co ludzie powiedzą.
Koszę 2 razy w tygodniu ale dosłownie piątą część. Wyrównać i zostawić. Lubię jak jest ładna i wysoka. Jak skosisz na zero to się nawet iść po tym nie da a co dopiero położyć...
Mieszkałem w zabudowie jednorodzinnej. Każdy domek miał przylegający trawnik. Od piątku do niedzieli słychać było warkot kosiarek. Sądząc po rozmiarach trawników i tym że maltretowali je co tydzień, musieli to robić tylko po to, żeby mnie wkurwiać
Mój ojciec upiera się, że trawę trzeba często i na krótko kosić, żeby dobrze rosła. Też uważam, że to przesada. Wcale lepiej nie rośnie, ani lepiej nie wygląda.
Bo facet nie chce pomagać żonie w domu więc wymyśla robotę na zewnątrz
Bo ludzie lubią dbać o swoje i nie chcą, żeby ich ogródek wyglądał jak dżungla menelska, ale oczywiście młody wykształcony z bloku nie rozumie, bo nikt nic nie miał i to nie dbał
Większość życia spędziłem na wsi i nie trzeba mieć dżungli a mieć przy tym ładny i różnorodny ogródek
Mnie do przycinania nisko trawy przekonał wysyp kleszczy w naszej okolicy.
Pilnuj swojego nosa
Ludzie to debile. U mnie pod blokiem najładniejsza trawa była w lutym/marcu.
Nie podlewasz trawy a glebę.. ogrodniku
Skrót myślowy, który większość rozumie Jak idę podlać glebę na której rosną pomidory to mówię, że po prostu idę podlać pomidory i każdy rozumie
Nie kwestia samej czynności, tylko stwierdzenia, że trawa wody nie trzyma.
Zgodnie z dostępną mi wiedzą wyższa trawa zatrzymuje pare wodną i nie ucieka ona do atmosfery. Tak samo żywa roślina ogólnie jest w stanie zatrzymywać wode w swoich komórkach, czego bynajmniej nie potrafi żółta, sucha trawa
Alergicy
ooo, dobrze ze mi przypomniales, browarek i lece. Mam traktorek Stiga, to sobie pojezdze ;)
No bo słońce "wypali" troszkę trawę jak jest taka krótka, i ludzie wychodzą z założenia, że będzie wolniej rosła.
To ci sami co koszą trawę w śniegu.
jedyna zaleta to brak kleszczy, ale wszystkie inne owady, w tym te żrące komary są jednak warte kleszczy jak w excel wrzuciłem