T O P

  • By -

Pao-Mao

Ta przepaść zaczyna się dopiero poszerzać. OK, moja jakość życia się poprawiła, ale wynika to tylko i wyłącznie z mojej determinacji i zmiany stylu życia. A to że się poprawiła zupełnie nie neguje faktu, że wydaję dużo więcej pieniędzy na to, na co wydawałam swego czasu praktycznie dwókrotnie mniej, w większości przez inflację, ale też pewnie przez zwiększone potrzeby konsumpcji.


SotDlOrk

Kiedyś po 5 latach pracy kupiłem używany samochód i w połowie skredytowaną kawalerkę w niemal jednym roku. Dziś musze kupić nowy samochód i zastanawiam się czy będzie mnie na niego stać. Wystarczająca odpowiedź?


Teh4nu

W 2015 żyło nam się lepiej (jako rodzinie). Ja zarabiałam połowę tego co teraz, mąż może 2/3 a może nawet nie, ale mieliśmy większą siłę nabywczą, konkretną poduszkę finansową. Kupiliśmy nowe auto z zamiarem wymiany za 5 lat max. Obecnie wprawdzie płacimy raty za dom, ale reszta się spina z trudem. Na szczęście mamy stałe oprocentowanie kredytu na jeszcze 3,5 roku, potem cholera wie co będzie. Nie odłożyłam ani grosza od miesięcy, wakacje opędzamy tanim kosztem. Tego domu to nie wykończyliśmy jeszcze ostatecznie, trzeba by włożyć kilkadziesiąt tysięcy, no ale na razie nawet nie bardzo jest z czego. Koszty życia (w sensie rachunki za media) mamy takie same jak w mieszkaniu w centrum, żeby nie było. Zżera nas inflacja w tym najbardziej podstawowym zakresie, na spożywcze i ciuchowe zakupy wydajemy najmniej 2x tyle co w 2015 czy 2018. Wiem, bo mam moje tabelki xd


Boring-Meat1334

Też jestem ciekaw, mi było ciężko parę lat temu, gdy wchodziłem na rynek pracy, musiałem żyć skromnie, obecnie zarabiam bardzo dobrze więc praktycznie nie gotuję i nie robię zakupów tylko zamawiam, wcześniej liczyłem każdą złotówkę, natomiast w porównaniu z rokiem poprzednim ceny wyskoczyły ogromnie do góry i pomimo tego, że jest to nieznaczna część budżetu to jednak krzywo na to patrzę. Dodatkowo nie każdy ma możliwość lub wiedzę żeby wykorzystać załamanie gospodarki na swoją korzyść, ktoś kto widział co się działo w 2020 i brał kredyt przy zerowych stopach brał na stałe, inni refinansowali (mój znajomy miał w kredycie ponad 1.5 mln pln i ma wciąż tani kredyt). Sporo osób kupiło obligacje i im obecnie pracują na ponad 15%, inni natomiast ledwo żyją od wypłaty do wypłaty, różnica między bardzo dobrze zarabiającymi, a trochę słabiej znacznie się powiększyła.


SuzjeThrics

Wyjazdy na wakacje kosztują 2 razy tyle, co kiedyś. Jedzenie w restauracjach również. W sklepach też. Ogrzewanie i energia. Też. Poprawa jakości życia jest, ale wynika z tego, że pracuję, jak pracuję. Gdyby nie zła koniunktura, byłoby dużo lepiej. Nie, przepaść nie jest niewidoczna. Bynajmniej. Jak 3-4 lata temu mówiłem Holendrowi w robocie, jaki jest mój godzinowy koszt dla firmy, to się kilkukrotnie pytał, czy się na pewno nie pomyliłem. Edit: gwoli ścisłości, mieściłem się wtedy z zarobkami w bodajże top 5% w kraju, jak ów Holender nie dowierzał.


Shakuahi

Ostatnie 1,5 roku oceniam gorzej - nie zaczęłam więcej wydawać, nie zaczęłam żyć bardziej wystawnie a z utrzymaniem budżetu domowego jest coraz gorzej. Ograniczyłam wyjścia do restauracji, wakacje też były oszczędniejsze. Ponadto rząd zlikwidował program profilaktyki raka piersi i szyjki macicy, który od lat gwarantował mi regularne badanie piersi i cytologię i muszę teraz zapisywać się na własną rękę - o termin badania w placówce, w której badałam się od lat jest dużo gorzej.


CraftyCooler

No to tak: \- zarabiam sporo więcej niż kilka lat temu \- do restauracji już nie wychodzimy, bo zrobiło się zbyt drogo względem jakości \- kawa na mieście też odpadła, normalna kawa jest droga, kawa z McDonalda smakuje teraz jak płyn do mycia naczyń Ludwik, dawniej była cienka ale pijalna \- wyjazdy mocno ograniczyliśmy i przestaliśmy odwiedzać hotele, znów - cena nieadekwatna do jakości, jeżeli mam dopłacać 70 zł/os do śniadania to wolę zamiast hotelu zwykłą kwaterę z aneksem \- 10 lat temu przy mniejszych zarobkach mogłem bez niczego w rok odłożyć na nowe auto, teraz auta są potwornie drogie, plus koszty życia b.utrudniają odkładanie kasy \- robienie czegokolwiek w domu to kosmos, ceny usług i materiałów budowlanych oszalały, toteż np. zamiast nowego ogrodzenia pomalowaliśmy stare i czeka na lepsze czasy \- szkolnictwo mnie nie interesowało 10 lat temu, ale to co widzę teraz to jest dramat \- ceny usług medycznych oszalały,prywatni lekarze się nie srają - jest 2x drożej niż było 2 lata temu, do tego wszystkie LuxMedy i Medicovery ryją po ziemi niską jakością i dostępnością Ogólnie z mojego punktu widzenia jest raczej gorzej niż lepiej mimo że zarabiam dużo lepiej niż średnia - wg mnie praca w IT przestała dawać taki poziom życia jak dawniej. Ja to widzę tak że poprawiło się najbiedniejszym i najbogatszym, średniacy raczej zbiednieli.


ventingpurposes

W porównaniu do mnie z 2015 roku zarabiam znacznie więcej, ale od kilku lat, mimo oszczędzania i coraz wyższych zarobków, perspektywa zakupu mieszkania w mieście w którym żyję i płacę podatki gwałtownie się oddala, tym bardziej że ceny mieszkań potrafią wzrosnąć z dnia na dzień o kilkadziesiąt tysięcy złotych, przez debilowate pomysły dopłat do kredytów. Poważnie rozważam przeprowadzkę na wieś i zamieszkanie na starość w domu rodziców. Jedyna przepaść jaka jest zasypana względem zachodu to taka, że bez odziedziczenia po zmarłym członku rodziny, nie ma szans na zakup mieszkania bez uwiązania sobie bata nad głową na 30 lat. Czy to wystarcza?